Specjalnie dla Was - absolwentów WPPT lat 70-tych
W poczekalni dworca PKP - WODEWIL WPPT
(zadanie konkursowe z Ligi Wydziałów 1974 w meczu WPPT - Inżynieria Sanitarna)
Obsada (in order of appearance)
ONA |
Małgorzata Rogala (mat. 1977) |
ON |
Krzysztof Kołodziejczyk (mat. 1977) |
TERRORYSTKA |
Elżbieta Wysokińska (fiz. 1978) |
TERRORYSTA |
Przemysław Kajetanowicz (mat. 1976) |
por. COLUMBO |
Remigiusz Żeberski (mat. 1976) |
oraz cała poczekalnia podróżnych, czyli MOŻE I TY ?
Teksty : Przemysław Kajetanowicz i Jerzy Kamburowski (mat. 1977)
Inscenizacja i aranżacja : Jerzy Kamburowski
Spis piosenek
SCENARIUSZ
W poczekalni PKP błąkają się On i Ona. Ona czyta książkę, on wyraźnie się niecierpliwi. Reszta pasażerów też niespokojna. Wszyscy śpiewają:
[NA MELODIĘ: ZBUDUJEMY NOWY DOM]
Zaśpiewajmy wszyscy wraz,
Może prędzej zleci czas,
I się wreszcie jakoś doczekamy,
By kochane PKP wreszcie obudziło się,
I pociągi były zgodne z planem.
ON: Od trzech godzin czekam tu,
Już dosłownie brak mi tchu,
Czekam wszak na moja narzeczoną.
Trzysta minut opóźnienia,
Panie: Kto to widział,
Panowie: Niech to szlag,
Wszyscy: Aby ekspres się opóźnił znacznie tak.
ON podchodzi do NIEJ.
- Skąd Pani jest ?
- Z WPPT. Czekam na narzeczonego, który ma przyjechać tym pociągiem. A Pan?
- Z WPPT? To wspaniale, ja jestem z Inżynierii Sanitarnej i tez
czekam na narzeczona. Ale, ale, co Pani tak studiuje ?
- Ach, bo profesor na wykładzie mówił, ze jest taka funkcja,
która nie ma nigdzie pochodnej, chociaż jest wszędzie ciągła na odcinku
domkniętym. Ale ja nijak nie mogę sobie tego wyobrazić.
ON rozpromienia się na te słowa, po czym..
2. O zastosowaniu twierdzenia Baire'a
[NA MELODIE: POD DACHAMI Paryża]
ON:
Jakże szczęśliwy jestem, ze los mnie tu przywieść chciał
Na twe pytanie pozwól bym respons ci dał, dał, dał, dał.
Jak ci wiadomo przestrzeń funkcyjna C[a,b] [czytaj: C od A B]
BEZ WIĘKSZYCH TRUDÓW DAJE ZMETRYZOWAC SIĘ
ONA:
Tak, tak, znam ten fakt, znam, bo
Profesor już mówił to
lecz nie wiem co dalej, nie wiem,
Niechże pan oświeci mnie!
ON: Dobrze, dobrze, dobrze...
W zwykłej metryce przestrzeń tych funkcji zupełna jest,
A wiec twierdzenie Baire´a stosować da się
ONA: Da się, da się, da się...
ON: A zbiór tych funkcji, co chociaż w jednym punkcie ksi
Mają pochodną, pierwszej jest kategorii.
Zauważ więc droga ma, że z Baire´a twierdzenia ta
Własność wynika, bowiem wtedy brzegowy jest zbiór
Ona: Wszystko wiec jasne, reszty już sama domyślam się,
Jaki pan mądry, zaimponował pan mi!
On: Nie dziwię się, nie dziwię się !
Odgłos pociągu wjeżdżającego na stacje (w oryginalnym przedstawieniu specjalnie nagrany na magnetofon na dworcu Wrocław Główny).
Na scenę wpada zamaskowana para. On strzela ze straszaka. Wszyscy piszczą ze strachu. Następuje wybuch znanej szybkiej i zwariowanej melodii z filmu Kabaret, (niestety nie do odtworzenia w tekście, ale może kiedyś uda się zrobić multimedialny scenariusz...), której towarzyszy powszechna panika na scenie. Terroryści strzelają, ludzie biegają w popłochu w kolko. Trwa to około 30 - 40 sekund. Wszyscy nieruchomieją, po czym terroryści rozpoczynają z triumfem swoja piosenkę.
[NA MELODIE MECKY MAJCHER; kolejne zwrotki
śpiewane z narastającym akcentowaniem sylab, tak aby imitować
rytmiczny stukot kół pociągu; tylko aranżacja ostatniej zwrotki inna]
On: Jadę sobie z jedna panią,
Pociąg stuka w złącza szyn,
Popatrzyłem tylko na nią,
I już była kumplem mym.
Ona: Dziesięć słów mi wystarczyło,
By powiedzieć, czego chcę.
On miął spluwę , ja dynamit,
No i tak zaczęło się.
Razem:
Już konduktor we krwi leży,
Powalony kula w brzuch.
W Warsie tłuką się talerze,
A my pędem na sam przód.
CAŁY POCIĄG W NASZYCH RĘKACH,
MASZYNISTA LEDWO ŻYW,
TKWI NA MUSZCE PISTOLETU,
SPOJRZEĆ NA NAS ANI SMI.
Podskakując na zwrotnicach,
przy peronie staje skład.
Na ten moment czekaliśmy
już od wielu, wielu lat.
[STAJA OBOK SIEBIE, BIORĄ SIĘ ZA RĘCE I ARANŻUJĄ OSTATNIA ZWROTKĘ,
JAKBY BYLI PRZEDSZKOLAKAMI]
My jesteśmy terroryści,
Nie ostoi nic nam się,
Wszak już opanowaliśmy
Ppoczekalnię PKP.
Terroryści puszą się jak pawie z dumy. Nagle wchodzi z rękami w kieszeniach
porucznik Colombo.
- Stać ! Jestem porucznik Colombo ! Jesteście aresztowani !
Terroryści potulnie dają sobie zdjąć maski z twarzy. Okazuje się -
ku zdumieniu i przerażeniu głównych bohaterów - ze terrorystami są
oczekiwani z takim utęsknieniem narzeczony i narzeczona, respectively...
Terroryści dają się potulnie wyprowadzić porucznikowi. On i Ona po chwili
dochodzą do siebie, po czym oczywiście musi nastąpić happy end...
[NA MELODIE: ZLOTY PIERŚCIONEK ]
On: Jakie szczęście mnie spotkało,
Że mogłem, kochana, poznać Cię.
Ja - inżynier sanitarny, wołam - wi-i-wat PPT.
Ona: Ach, najdroższy kanalarzu,
To polska kolej złączyła nas,
W poczekalni dziś na dworcu
Wznieść już toast najwyższy czas.
Razem:
Mimo zaniedbań, mimo opóźnień kolei,
Z miłością w sercach bądźmy dziś pełni nadziei,
Że PKP osiągnie szczyty techniki
Dzięki studentom Wrocławskiej Politechniki.
Dzielny Kolombo obronił nas przed zbirami,
Może ochroni nas także przed sokistami.
Wtedy szczęśliwi, nie przeszkadzając nikomu,
Tu w poczekalni czuć się będziemy jak w domu.
Wszyscy:
[BARDZO UROCZYŚCIE, POWOLI, NA MELODIE FINAŁOWĄ JESUS CHRIST SUPERSTAR]
PKP, PKP niech żyje nam, niech rozwija się,
PKP, PKP niech żyje nam, niech rozwija się
[NA MELODIE LILLY THE PINK
ZACZYNAMY OD UROCZYSTEGO REFRENU NA POCZĄTKU]
Wiec pijmy, pijmy dziś szampana
Co tak się cudnie szkli,
Jakże szybko mija czas,
Za parę młoda, za nasza przygodę,
I za zdrowie wszystkich nas.
Któż uwierzy, co można dziś przeżyć
W zwykłej poczekalni PKP.
Czy w Warszawie, czy w Łodzi, Puławach,
Wszystko może zdarzyć się.
Szum przy kasach, dworcowe odgłosy,
brzmią w mych uszach niby ŚPIE-E-EW
Jak tu ślicznie i jak sympatycznie,
W poczekalni PKP.
Ref: Wiec pijmy, pijmy dziś szampana
Co tak się cudnie szkli,
Jakże szybko mija czas,
Za parę młodą, za nasza przygodę,
I za zdrowie wszystkich was.
[PONIŻSZA ZWROTKA W BARDZO ZWOLNIONYM TEMPIE, Z WIELKA EKSPRESJA]
ON:
Jak to milo, ze tak się złożyło
BĘDĘ Żonę WŁASNĄ MIA-A-AŁ
Żonę śliczną jak [TU JAK GDYBY KRÓTKI NAMYSŁ] przestrzeń metryczna
Będę zawsze o nią dbał.
I NA KONIEC REFREN JESZCZE RAZ, POPRZEDZONY JEGO PIERWSZYM SŁOWEM, KTÓRE BARDZO WOLNO I UROCZYŚCIE ŚPIEWAMY W KONWENCJI CZTERODŹWIĘKU DUROWEGO SEPTYMOWEGO, JAK W WIELU ZNANYCH SZLAGIERACH:
Wszyscy:
WIE - E - E - EC [kolejne stopnie akordu np. C7 (o ile cała piosenka w tej tonacji)]
Wiec pijmy, pijmy dziś szampana
Co tak się cudnie szkli,
Jakże szybko mija czas,
Za parę młodą, za nasza przygodę
[i ostatnia linijka - crescendo, zwalniająco, jak na PRAWDZIWY WODEWIL przystało !]
I za zdrowie wszystkich was
Wciąż mam w pamięci (po 24 latach) ową noc, w ciągu której objawiały mi się jeden za drugim kolejne epizody wodewilu. Potem z nieocenionym Jurkiem Kamburowskim (wytrząsał rymy z rękawa, jakby nigdy w życiu niczym innym się nie zajmował) nadalismy wszystkiemu ostateczny kształt, a próby przeprowadzalismy w akademiku FOSIK.
Premiera miała miejsce wiosną 1974 w hallu głównym budynku C-1, gdzie nasi wierni kibice PPT-owcy gromkimi brawami zagrzewali nas do boju z Inżynierią Sanitarną.
Potem wykonywalismy wodewil jeszcze w finale Ligi Wydziałów, gdzie pokonalismy Elektronikę. Pamiętacie, jak po zwycięskim meczu pojechalismy wszyscy tramwajem na Biskupin do naszego Dziekana, Pana Docenta Bronisława Jaska, aby o 10-ej wieczorem przed Jego blokiem uroczyscie powiadomić Go o triumfie naszego wydziału ?
Jeśli ktoś z Was chce dorzucić jakies szczegóły, napiszcie do mnie.
Wasz - P.K.
Strona ta powstała w początku lipca 1998, wkrótce po zjeździe absolwentów WPPT. Inspiracją do jej stworzenia był email od Gosi Schroeder (d. Pająk) w sprawie ostatecznej wersji tekstów piosenek naszego wodewilu. GOSI NALEŻĄ SIĘ WIELKIE BUZIAKI za to, że przechowała przez wiele lat ogromną ilosć materiałów dotyczących życia Wydziału (album ze zdjęciami widzielismy wszyscy na Zjeździe).
O istnieniu niniejszej strony powiadomiłem kilka osób i wciąż otrzymuję e-maile z różnymi uscislającymi uwagami.
W miarę wolnego czasu modyfkuję więc zawartosć tej strony.
Pytanie: kto przygrywał na pianinie ? Jurek Kamburowski stanowczo dementuje moją wczesniejszą informację, jakoby to on bębnił w klawisze...